5 ZACHWYTÓW GRUDNIA [#14]
Witajcie w Nowym Roku! Styczeń jest miesiącem nowych marzeń, planów i celów. Ja również poświęcę go na zastanowienie się co jest dla mnie ważne, w jakim kierunku chcę podążać, jakie wyzwanie przyjąć, a z czego zrezygnować. Zanim jednak się to stanie, zapraszam na krótkie spojrzenie za siebie – na grudzień i wszystko to, co było w nim niezwykłe i warte zauważenia.
#1. WYJŚCIE ZE STREFY KOMFORTU, CZYLI FEEL THE FEAR AND DO IT ANYWAY!
W grudniu podjęłam dwa wyzwania: po pierwsze umówiłam się z Asią na nagranie rozmowy u nas w domu, w którym opowiadałam o wnętrzu, o projekcie i o inspiracjach (wspominałam już o tym w poprzednim wpisie). Drugą rzeczą, było nagranie i zmontowanie naszego pierwszego filmiku rodzinnego na konkurs. W obu przypadkach musiałam opuścić swoją „kryjówkę” i zmierzyć się z okiem kamery, oswoić się ze swoją buzią i głosem. Wydaje się nic wielkiego a jednak. Dzisiaj po tych dwóch doświadczeniach, wcale nie czuję się obyta, ale przynajmniej się powoli się do siebie przyzwyczajam i mam w głowie jedno hasło: feel the fear and do it anyway!
#2. WROCŁAW I KOLEJKOWO
W jeden grudniowy weekend wybraliśmy się do Wrocławia, by odwiedzić kiermasz świąteczny. Zawsze wydawało mi się, że krakowski rynek w okresie przedświątecznym jest najpiękniejszy, ale to dlatego, że wcześniej nie byłam we Wrocławiu. Stragany z dekoracjami świątecznymi, karuzele z konikami dla dzieci, scenki z bajek z ruchomymi figurkami… to wszystko zrobiło na mnie ogromne wrażenie. W tym samym czasie zaczął padać śnieg wielgachnymi płatkami i zrobiło się naprawdę bajkowo. Na drugi dzień wybraliśmy się do Kolejkowa – w budynku Dworca Świebodzkiego jest ogromna makieta Dolnego Śląska. A na niej niezliczona ilość torów kolejowych, pociągów, ludzi i samochodów, czyli ruchomy świat w miniaturze, który funkcjonuje w ciągu dnia i nocy (co 10 min przygasały światła sygnalizując noc). Niesamowita atrakcja dla dzieci i dorosłych, koniecznie zobaczcie gdy będziecie w stolicy Dolnego Śląska.
***
#3. ŚWIĘTA OFFLINE
Po raz pierwszy wyjechaliśmy na Święta Bożego Narodzenia w miejsce gdzie nie ma zasięgu. No może miejscami jest, ale tak słaby że nawet szkoda włączać telefon. Byliśmy w domku pod lasem, z naszymi najbliższymi, spędziliśmy tam 3 cudowne dni. Było pieczenie ciasteczek, śpiewanie kolęd, spacer pierwszego dnia Świąt oraz mnóstwo radości. A to wszytsko offline: tylko muzyka, zapach choinki i my.
***
#4. ODPUSZCZANIE
Grudzień był dla mnie bardzo pracowitym miesiącem, zbyt dużo wzięłam na siebie i momentami czułam się przytłoczona. Wtedy doszłam do wniosku ze musze nauczyć się odpuszczać, to co mogę, by świat się nie zawalił, a z perspektywy czasu nie miało to tak dużego znaczenia. I tak w grudniu porządek w naszym domu bywał od święta (dosłownie!), a pranie było zrobione…. albo nie. Nie przyłożyłam się jakoś specjalnie do pakowania prezentów (po prostu zawinęłam w papier), a na obiad kilka razy były pierogi z Lidla. To są drobiazgi i dzisiaj nie mają żadnego znaczenia, a ja o tyle miałam lżejszą głowę.
***
#5. KSIĄŻKA PRZY STOLE
W grudniu Asia Wróblewska podarowała mi swoją książkę Przy Stole. Jest to piękny poradnik o życiu rodzinnym, o miłości, o rozmowach, o relacjach i jedzeniu. Czyli o wszystkim, czym się dzielimy przy domowym stole. Idealna na długie zimowe wieczory, w towarzystwie kubka herbaty i ulubionego koca, albo rześkie poranki z kawą w tle.
I to już wszystko.
Grudzień był niesamowity, w te 31 dni tak wiele się wydarzyło, tak wiele emocji i chwil. Mamy już styczeń, świeży start w nowy 2018 rok. Przed nami 12 miesięcy: góra zachwytów i wyzwań. Jaki będzie? Jeszcze nie wiem, ale na pewno zastanowię się nad tym, jak chcę by wyglądał.
A Was, co zachwyciło albo zatrzymało na chwilę, w poprzednim miesiącu?
Pięknego stycznia!