5 ZACHWYTÓW WRZEŚNIA [#18]
Mamy ostatnie dni września. To co zdarzyło się od początku tego miesiąca, spokojnie mogłoby wystarczyć na pół roku. Dużo się działo, było sporo fajnych i gorszych momentów, a w skali zdarzeń i emocji, zapisuję go czołówce. Mimo wszystko wrzesień był pełen zachwytów, o czym Wam dzisiaj opowiem.
#1. URLOP
My już tak mamy, że najchętniej we wrześniu robimy sobie wakacje. Z jednej strony, nie ma już takich upałów jak w środku lata (za którymi nie przepadamy), z drugiej, nie ma już tłumu turystów. Wrzesień to miesiąc naszej rocznicy ślubu, wiec tym bardziej jest dobry powód by gdzieś wyjechać.
W połowie miesiąca byliśmy w górach, w niewielkim ale uroczym hotelu w Białce Tatrzańskiej. Każdego dnia planowaliśmy inne atrakcje, a wieczory spędzaliśmy na basenie i w saunie. By mimo aktywnie spędzonego czasu, odrobinę poleniuchować.
Jak dla mnie, był to idealny plan!
#2. JESIEŃ
Wiele osób wraz z nadejściem września okrutnie narzeka że lato się kończy, jakby co najmniej mieli wpływ na pory roku. Ja wręcz odwrotnie – cieszę się kiedy nachodzi jesień, bo lubię to chłodniejsze powietrze, zapach liści i smak zupy dyniowej. Każde nadejście jesieni daje mi kopa po rozleniwionym lecie: mam ochotę robić porządki w domu (spiżarnia wciąż na mnie czeka!), schować sukienki głęboko do szuflady i wyciągać swetry, palić świeczki, i po raz nie wiem który obejrzeć film „Masz Wiadomość” w którym nowojorska jesień gra główna rolę.
Mamy jesień moi drodzy!
#3. ŚCIEŻKA W KORONACH DRZEW
To miejsce odkryliśmy przypadkiem, podczas naszego wyjazdu i stwierdziliśmy, że koniecznie musimy się tam wybrać. Okazało się, że Dolina Bachledka znajduje się zaledwie 30min jazdy autem od Białki Tatrzańskiej, więc jest na wyciągnięcie ręki. Po dojechaniu na miejsce i zaparkowaniu samochodu, wsiedliśmy do busa który nas zawiózł na początek szlaku. Stamtąd mieliśmy niecałe 2 kilometry spaceru w górę, po utwardzonej drodze (jest również trasa prowadząca przez las, ale dużo trudniejsza dla dzieci). Po dotarciu na miejsce, zobaczyliśmy niesamowitą drewnianą konstrukcję. Spacerując chodnikiem ponad koronami drzew, miałam lekkie dreszcze. Kładka kończyła się wieżą widokową, z której rozciągał się genialny widok na Tatry i Pieniny.
Absolutnie cudowne miejsce!
#4. ZACZYNAJ OD DLACZEGO
We wrześniu wczytałam się w książkę, którą miałam już wcześniej na swoim stosie „do przeczytania”. Simon Sinek zachwycił mnie swoim wystąpieniem (dzięki Ania za polecenie!), które jest dostępne na YT (tutaj). Niedługo później pożyczyłam (również od Ani) jego książkę „Zaczynaj od dlaczego”, która tak naprawdę wywróciła moje przekonanie na temat komunikowania tego CO robię. No właśnie, bo nie powinnam zaczynać opowiadania od tego CO robię, lecz DLACZEGO robię, to, co robię.
Tą książkę powinien przeczytać każdy kto prowadzi swój biznes… i jeśli jest częścią większej organizacji – również!
#5. CENNA LEKCJA I NOWY POMYSŁ!
Początek miesiąca przyniósł mi mnóstwo drobnych problemów. Spraw, które nie do końca wiedziałam jak rozwiązać, zarówno w temacie zawodowym i prywatnym. Tematy do załatwienia piętrzyły się, a ja miałam coraz wiecej „niedomkniętych szuflad”. W tym czasie, miałam również montaż szkła w krakowskim mieszkaniu. Rano pojechałam na miejsca i na nieszczęście zaraz przed przyjazdem ekipy, potrąciłam lampę House Doctor (ta, która wisi nad stołem) i rozbiłam jeden klosz. Mając w głowie te milion innych spraw i jeszcze lampę, usiadłam i rozpłakałam się. Dosłownie. Tu nie chodziło o samą lampę, ale o kolejną rzecz która jest do załatwienia. Po powrocie do domu, miałam wszystkiego dość. Zaczęłam się zastanawiać co ja w ogóle robię, co chcę robić, a tak naprawdę wszystko jest do d*%py.
Po przespaniu kilku nocy i ochłonięciu, spojrzałam na to wszystko z perspektywy. Zastanawiałam się jaką lekcję mogę wyciągnąć z tych zdarzeń, które miały miejsce. Po pierwsze zdałam sobie sprawę, że zbyt się wszystkim przejmuję. Zdecydowanie za mocno! Przecież nie dzieje się nikomu krzywda, jesteśmy zdrowi i mamy siebie. A wszystko inne to tylko „sprawy do rozwiązania”. Po drugie zrozumiałam, że nie mogę być wiecznie „zosią samosią” i upierać się, że wszystko zrobię sama. Nie, chcę pozwalać sobie pomóc, a niektóre rzeczy odpuścić. A po trzecie, zaczęłam się zastanawiać nad moją pracą, ale nie w kontekście zmiany (bo uwielbiam to co robię), a projektów pobocznych. I tak urodził pomysł na zorganizowanie szkolenia dla młodych projektantów i architektów wnętrz. Szkolenie o prowadzeniu biznesu: stawianiu pierwszych kroków, reklamie, kontakcie z klientem i ekipą wykonawczą, czyli wszystkie te informacje których szukałam na początku mojej działalności, a niestety nigdzie ich nie znalazłam.
Jestem ogromnie podekscytowana tym pomysłem, i mówiąc o tym na moim Instagramie dostałam sporo wiadomości, że takie szkolenie jest potrzebne. Niedługo będę informować o szczegółach – planuję je na koniec października. Stay tuned!
A nową lampę już zamówiłam i za kilka dni podmienimy klosz:)
Wrzesień był pełen cudownych i stresujących momentów. Wyciągnęłam z niego kilka lekcji i stworzyłam nowe pomysły, które chcę urzeczywistnić. Październik mam już częściowo zaplanowany, więc zobaczę co jeszcze mi przyniesie… 🙂
To będzie najlepsza jesień ever!