SIEDEM LAT W DOMU:
CO SIĘ SPRAWDZIŁO, A CO OKAZAŁO SIĘ ZBĘDNE?
Dzisiaj, 18 lutego mija 7 lat od kiedy wprowadziliśmy się do naszego domu na wsi. Dokładnie pamiętam ten dzień w 2012 roku. Kilka dni wcześniej, krzątając się po krakowskim mieszkaniu rozmawialiśmy z M. o przeprowadzce, padło krótkie zdanie: a może zrobimy to w weekend?
I tak się stało.
W sobotę 18 lutego 2012 roku przewieźliśmy nasze rzeczy. Nie było ich dużo, raptem kilka mebli, trochę ubrań, komputer, drukarka… Podjechaliśmy pod dom, przed którym było pełno błota, bo właśnie stopniał śnieg, i zaczęliśmy rozpakowywać samochód. Łóżko, biurko, krzesło, szafka i kilka dekoracji, ot, całe wyposażenie jakie mieliśmy ze sobą. A w domu? Płytki na podłodze, ściany pomalowane farbą, łazienka na parterze uruchomiona i to byłoby wszystko (w tym wpisie znajdziecie zdjęcia z dnia przeprowadzki).
Dom był pusty, nie tylko nie mieliśmy mebli (kuchni, sofy, szaf, stołu jadalnego, łazienki na poddaszu…) ale również jakiegokolwiek wyposażenia.
W ciągu pierwszych trzech lat wyposażyliśmy dom w 80%, kupiliśmy nie tylko meble, ale i sprzęty. Część z nich była oczywista, bo nie wyobrażaliśmy sobie funkcjonowania bez nich (pralka czy zmywarka), ale były też takie, co do których mieliśmy wątpliwości – zastanawialiśmy się czy rzeczywiście są nam potrzebne i czy poprawią nasz komfort życia.
I jak się okazuje teraz, po 7 latach mieszkania nie pomyliśmy się. O czym mówię?
#1. ZMIĘKCZACZ DO WODY
O tym wspominał M. już na etapie budowy, by przed wprowadzeniem się do domu, zamontować zmiękczacz do wody. W naszej okolicy w rurociągach jest dosyć twarda woda, kamień osadza się nie tylko na bateriach w łazience i słuchawce prysznicowej, ale również w czajniku, pralce i zlewie kuchennym. Jeszcze przed przeprowadzką kupiliśmy urządzenie do zmiękczania wody (gabarytowo przypomina kosz na brudną bieliznę) i zamontowaliśmy na wejściu wody do domu.
Tym samym mamy w domu miękką wodę, co nie tylko wpływa na żywotność naszych urządzeń, ale również na utrzymanie czystości choćby łazienek, bo kamień nie osiada na każdej powierzchni.
#2. FILTR ODWRÓCONEJ OSMOZY
W temacie wody mamy jeszcze jedno urządzenie – filtr odwróconej osmozy, zamontowany w kuchni pod zlewem. Kupiliśmy go po dwóch latach mieszkania w domu. A w nim 2 rodzaje wody: namineralizowana do codziennego picia, oraz oczyszczona, o zmniejszonej ilości minerałów do gotowania, ekspresu do kawy czy żelazka.
Dzięki filtrowi, od wielu lat nie kupujemy wody mineralnej w butelkach, tym samym nie przynosimy zgrzewek do domu i nie tworzymy tony śmieci.
#3. ROLETY ZEWNĘTRZNE
Z roletami byliśmy pewni od samego początku. Mając duże przeszklenia wiedzieliśmy, że z jednej strony zapewnią nam intymność, z drugiej będą izolacją termiczną. W lecie, kiedy słońce mocno operuje na niebie z przyjemnością zasuwamy rolety do 2/3 wysokości, by wpuścić nieco światła, ale zatrzymać ostre promienie słońca.
Z kolei zimą kiedy temperatury nocą są bardzo niskie, zamykamy je, by ciepło zostało w domu.
#4. DUŻA LODÓWKA I OSOBNO ZAMRAŻARKA
Jeśli dobrze pamiętam, to M. wpadł na pomysł by zamiast tradycyjnej chłodziarko-zamrażarki, kupić dużą lodówkę o wyskości 180 cm (pierwsza z lewej w zabudowie), oraz osobno podblatową zamrażarkę. Prawda jest taka, że mając we wcześniejszym mieszkaniu tradycyjną chłodziarko-zamrażarkę, zawsze brakowało w niej miejsca.
W tej, mamy go dwa razy tyle, więc nie tylko mogę robić rzadziej zakupy i mieć niewielki zapas produktów, ale i podczas imprez czy świąt wszystko się mieści jak należy.
#5. RADIO W ŁAZIENCE
To nie jest nic niezbędnego, ale niesamowicie poprawia komfort porannej i wieczornej toalety. Przy gniazdku w łazience mamy niewielkie radio podtynkowe z ABB, które montuje się w puszce. Dodatkowo jest stacja dokująca, a na niej telefon z dostępem do Spotify. Głośnik jest zamontowany w suficie, więc dźwięk przyjemnie rozchodzi się po pomieszczeniu.
Kiedy jesteśmy zaspani, albo mamy ochotę zrelaksować się w wannie, włączenie ulubionej stacji radiowej albo playlisty od razu dodaje energii.
CO OKAZAŁO SIĘ ZBĘDNE?
Powyżej jest moje top 5 urządzeń i rozwiązań które sprawdziły się w domu i jesteśmy z nich ogromnie zadowoleni. Oczywiście jest też coś, co mamy i w momencie zakupu wydawało się potrzebne, a jednak specjalnie z tego nie korzystamy. Taką rzeczą jest ogrzewanie płytek na zewnątrz, przy wejściu do domu. Zdecydowaliśmy, że pod płytkami zamontujemy matę grzewczą by przy silnych mrozach, łatwo było usunąć warstwę lodu. Przyznaję że w tym roku nie włączyliśmy jej ani raz, ale przed nami jeszcze wiele zim.
CO JESZCZE MAMY W PLANACH?
Projektując nasz dom, przede wszystkim myślałam o tym, by był wygodny do życia. By te urządzenia i rozwiązania które mamy, sprawiały że możemy o pewnych obowiązkach zapomnieć, a inne sobie ułatwić. Na mojej liście są jeszcze 2 sprzęty które chciałabym mieć w domu, i wiem że prędzej czy później znajdą miejsce w budżecie (bo na razie nie są niezbędne).
Po pierwsze automatyczna suszarka do ubrań. Mniejsze zagniecenia i skrócony czas suszenia to jedno, ale ten obłędny zapach wysuszonych ubrań…. No po prostu uwielbiam!
Drugi w kolejce jest odkurzacz centralny. Mamy w domu przygotowaną instalację pod odkurzacz, ale nie kupiliśmy jeszcze jednostki centralnej i akcesoriów. Ten odkurzacz ma ogromną przewagę nad tradycyjnymi, gdyż zupełnie wyrzuca z domu zanieczyszczone powietrze, zamiast tylko go przefiltrować i z powrotem oddać. Tym samym w domu jest mniej kurzu a co za tym idzie – czyściej.
Ale życie w domu to szuka kompromisu, wybieranie pomiędzy tym, co jest niezbędne a tym, co chcemy. Na ten rok planujemy więcej prac ogrodowych, bo po zeszłorocznym ponownym założeniu trawnika od strony tarasu, widzimy jak wiele się zmieniło.
W ciągu tych siedmiu lat nauczyliśmy się, że wiele zależy od nas, naszych chęci, determinacji i mądrego planowania. W ciągu tych siedmiu lat założyliśmy rodzinę – urodziła się Lilianka, a kolejny Maluszek jest w drodze. W ciągu tych siedmiu lat nauczyliśmy się funkcjonowania nieco innego niż w mieście, w którym ogród jest ogromną częścią codziennego życia i prace wokół domowe (które chyba nigdy się nie kończą). W ciągu tych siedmiu lat wielokrotnie doceniliśmy mieszkanie w domu z ogrodem na podkrakowskiej wsi, i nie ciągnie nas do miasta.
Małymi krokami, będziemy dalej robić swoje. Sama jestem ciekawa, gdzie będziemy za kolejne 7 lat.