porządek rzeczy

Ostatnie dwa tygodnie minęły w mgnieniu oka. Najpierw były święta i cały rytuał związany z przygotowaniami do nich, później powrót do codzienności, pracy i spraw domowych. Z dnia na dzień było coraz więcej rzeczy do zrobienia, a czułam się jak na karuzeli, która przyspiesza zamywając mi obraz przed oczami. Chaos był coraz większy, a moje poczucie panowania nad sytuacją, spadło z krzesełka przy trzecim obrocie.
Potrzebowałam chwili do zastanowienia, do uporządkowania myśli i zapanowania nad bałaganem. Dałam sobie wolne od bloga, zwolniłam tempo na Instagramie. Bo miałam dość.
Jakiś czas temu, zupełnie przypadkiem trafiłam na podcasty Marcina Iwucia, autora bloga Finanse Bardzo Osobiste. O ile tematyka finansów niewiele mnie interesowała, o tyle z przyjemnością słuchałam rozmów na tematy biznesowe: budowania własnej marki osobistej, czy motywacji do działania, które dawały solidnego kopniaka. Któregoś dnia, włączyłam podcast o porządkowaniu finansów osobistych i realizowaniu budżetu domowego. Zaczęłam go słuchać i totalnie przepadłam! Sens tworzenia domowego budżetu zamyka się w jednym zdaniu: “zrobić budżet to wskazać swoim pieniądzom, dokąd mają iść, zamiast się zastanawiać, gdzie się rozeszły” którego autorem jest John Maxwell.
I pomyślałam sobie: ja też tak chcę!
Mamy w domu trzy sypialnie: największa jest nasza, najmniejsza Llii. Jest jeszcze ta pośrednia, w której jest sporo miejsca… i sporo gratów. Odkąd wprowadziliśmy się do domu, a było to kilka lat temu, ten pokój pełni funkcję bliżej nieopisanego składu rzeczy różnych. Kilka dni temu powiedzieliśmy “dosyć” i postanowiliśmy zapanować nad chaosem, który tam się zadomowił na dobre. Nad sprzętem sportowym, narzędziami, ubrankami, zabawkami, dokumentami, książkami i nie wiadomo czym jeszcze.
Długi weekend jest dobrym momentem, by się zabrać za porządek w sypialni nr 2. Gdzieś pomiędzy koszeniem trawy w ogrodzie, a grillowaniem z sąsiadami.
Jest jeszcze milion innych rzeczy, które wymagają mojej (naszej) uwagi i uporządkowania. Muszę się pozbyć niezliczonej ilości drobiazgów: świeczników, wazonów, obrazków i innych dupereli, które tylko zabierają miejsce w spiżarni. Książek, tych które już przeczytałam i do nich nie wrócę, i tych które wiem, że nigdy nie przeczytam, bo nie ma między nami chemii. Ubrań, których już nie noszę i tych których nigdy nie założę…
Nawet nie chodzi tylko o sam fakt posprzątania, ale o znalezienie porządku, i zrzucenie pewnych myśli z głowy.
Bo jest lżej.
I tak mi lepiej.
Na zdjęciu:
kalendarz, notesy: Papiery Wartościowe
słuchawki: Sudio Sweden (-15% na hasło STABRAWA15)
książka: Lo Vintage Detail
Zegarek: Daniel Wellington
Magazyn: & Living
27 kwietnia, 2017 @ 9:08 am
W moim przypadku jest tak, że jeżeli potrzebuję coś przemyśleć, poukładać sobie na nowo w głowie, to zaczynam od porządkowania swojego otoczenia. To już nawyk 🙂 I mam wtedy czas na refleksję i odgruzowanie życia z niepotrzebnych przedmiotów.
28 kwietnia, 2017 @ 9:50 am
W 100% się zgadzam. Ja czuję że pokój który mamy zawalony gratami niepotrzebnie zabiera mi myśli i nie pozwala się skupić na innych tematach. Więc czas to zmienić. Miłego weekendu!
28 kwietnia, 2017 @ 10:42 am
Wzajemnie 🙂
27 kwietnia, 2017 @ 9:16 am
Uważam, że porządek i ład w domu oraz miejscu pracy wówczas jest ład i porządek w życiu osobistym 😉
28 kwietnia, 2017 @ 9:49 am
Powiem tak: mając posprzątaną kuchnię raczej nie przełoży się na porządek np. w finansach. Ale porządek w kuchni na pewno będzie sprzyjał realizowaniu porządku w innych obszarach, bo wspomnianą kuchnie będę mieć z głowy 🙂
27 kwietnia, 2017 @ 3:15 pm
Ja bardzo lubię minimalizm, bo nie ma wtedy problemu wazoników itp 🙂 A weekend majowy to rzeczywiście dobry pomysł na porządki. Ja chyba jednak bardziej niż na mieszkaniu skupię się na porządkowaniu zawartości głowy 😀
28 kwietnia, 2017 @ 9:47 am
Tak, głowa to kolejne miejsce w którym porządek musi być. Miłego weekendu!