Światło, Bomma i grudniowa Praga
Buzik. Za oknem środek nocy, a na zagarku 4:50. Zbieram się z łóżka, parzę kawę do kubka termicznego i wsiadam do samochodu. Przed 6 rano spotykam się z grupą architektów i pakujemy się do busa – jedziemy na szkolenie do firmy Bomma w Pradze. Przed nami 6h podróży.Te kilka godzin w trasie mija dość szybko. Najpierw drzemka, później rozmowy, aż w końcu książka Jak zjeść żabę, którą „połykam” w całości.
Wczesnym popołudniem jesteśmy już w Pradze. Meldujemy się w przepięknym hotelu Mosaic House, który od razu zwraca uwagę nie tylko architekturą, ale i designem. Książki i lampy, na każdym kroku.
Zachwycające!
Chwilę później udajemy się do atelier Bomma, czeskiego producenta lamp. Co ciekawe, ekspozycja nie jest w typowym lokalu usługowym z ogromnym przeszkleniem od strony ulicy, tylko w mieszkaniu na 3 piętrze kamienicy z lat XX. Znalezienie bramy wejściowej przypominało trochę grę miejską.
Wchodzimy do środka i od razu rzuca się w oczy styl art deco. W mieszkaniu są zachowane oryginalne meble, które stanowią tło dla topowych modeli lamp Bomma.
Zachwyt po raz kolejny.
Po trzech godzinach rozmów o lampach, historii marki i designie, oraz po zrobieniu całej masy zdjęć, idziemy na spacer do centrum. Grudniowa Praga mieni się światełkami, a w powietrzu czuć zapach wypiekanych kołaczy i grzanego wina.
Jest pięknie!
Wieczorem mamy kolację w jednej z najbardziej zachwycających restauracji (która stanowiła plan zdjęciowy dla filmu), powrót do hotelu i rozmowy do później nocy, nie tylko o architekturze.
Następnego dnia udajemy się do fabryki szkła, aby zobaczyć proces dmuchania kloszy. Właśnie wtedy uświadamiamy sobie ile par rąk stoi za każdą lampą.
Do Krakowa wracamy wieczorem, z przerwą na obiad w maleńkim miasteczku obok Brna. Ja kończę czytanie żaby, a inni nadrabiają „zarwaną” noc.
Takie szkoleniowe wyjazdy, choć zwykle bardzo intensywne, są dla mnie ogromną inspiracją. Bo nie chodzi tylko o produkty, w tym wypadku lampy z Bomma, ale również o miejsce, ludzi dookoła mnie i atmosferę.
To jest właśnie wartość dodana.