Od kiedy dostaję sporo pytań odnośnie mojej pracy jako projektant wnętrz, prowadzenia biznesu, budowania relacji z klientem, problemów jakie napotykam na swojej drodze oraz sposobów radzenia sobie z nimi, zaczęłam się zastanawiać nad szkoleniem. Po raz pierwszy powiedziałam o tym głośno na Instagramie, i przyznaję że zaskoczyła mnie ilość pozytywnych odpowiedzi.
Dzisiaj chciałabym pokazać Wam jeden z najważniejszych pokoi w naszym domu. Nie był on brany pod uwagę podczas sesji zdjęciowej bo nie był jeszcze gotowy… teraz już jest – oto pokój mojej Lili!
Już na etapie projektu domu wiedziałam jak ten pokój będzie wyglądać – gdzie będzie stała szafa, w którym miejscu postawimy stolik do rysowania a gdzie będzie miejsce do zabawy.
Jako pierwsza pojawiła się tapeta w ptaszki, która idealnie wpisała się we wnękę, zaraz obok farby tablicowej. Niedługo później kupiliśmy meble – stolik z krzesełkami, półki i szafę z dostawką, dzięki którym jest ubraniowy porządek:) Na końcu pojawiły się dodatki – skrzynka na zabawki (którą zrobiliśmy sami), półeczki w kształcie domków, wieszaki – ptaszki i lampa baletnica, którą uszyła dla nas Babcia.
Pod sufitem wisi bocianowa karuzela którą Lili dostała niedługo po narodzinach. Przyznaję – lubimy motyw ptaszków i nie mamy zamiaru tego zmieniać.
Przed nami jeszcze wybór “starszego” łóżeczka, wiec będziemy szukać czegoś pewnie w bieli, ale niekonieczne w ptaszki:)
Trzy lata temu spotkałam się z Alicją po raz pierwszy – rozmawiałyśmy o projekcie jej domu, który był wtedy w stanie surowym. Była to wiosna 2012 roku.
Wczoraj umówiłyśmy się dosłownie na chwilę, aby porozmawiać o brakujących dodatkach, zobaczyć co się zmieniło od mojej ostatniej wizyty. Usiadłyśmy przy stole, Ala zaparzyła kawę i zaczęłyśmy rozmawiać…
Tak sobie pomyślałam, że cudnie jest odwiedzić swoją Klientkę w jej domu… Siedzieć z Nią przy kawie i rozmawiać o dzieciach, kiedy jedno z nich (moje), biega wokół stołu. Po prostu emocjonalny luz i sporo sympatii:)
Lubię w to w mojej pracy, że spotykam różne osoby, część z nich ma w sobie taki “magnes” który utrzymuje nasze przyjacielskie relacje po zakończonej współpracy. Tak właśnie jest w tym przypadku… po prostu mnóstwo pozytywnych emocji 🙂
Poniżej kilka zdjęć domu Alicji i Artura, fot. Przemek Kuciński / niewformie.pl (o projekcie pisałam tu i tu)
Pracuję nad projektem mieszkania młodego małżeństwa z Warszawy. Kiedy dzieli nas trochę więcej kilometrów (bo ja pracuje w Krakowie), miliony kwestii uzgadniamy mailowo, a długie wieczorne telekonferencje na trzy głosy (ja i oni) są na porządku dziennym.
I tak, po wstępnym projekcie aranżacji oraz instalacjach, przyszedł czas na projekt wykonawczy pierwszego pomieszczenia. Zaczęliśmy od łazienki.
(W normalnym porządku prac, właśnie łazienka jest zawsze na początku. Po pierwsze dlatego, że są to brudne i mokre prace, które mogłyby uszkodzić całą resztę, a po drugie czas oczekiwania na wyposażenie jest zazwyczaj dość dłuuuuuugi… )
Po przygotowaniu projektu wykonawczego, dograłam z klientami materiały. To wszystko poszło do grafika i niedługo później otrzymałam wizualizacje. Oto i one:
Łazienka jest jasna i przytulna – dwa kolory płytek i niezbędne wyposażenie. Całość przełamuje plakat autorstwa Jana Bajtlika, znaleziony w sieci.
Jak dla mnie, idealnie pasuje do tego pomieszczenia – traktując toaletowe tabu z przymrużeniem oka. I choć plakat nawołuje do sprzątania po swoim psie – genialnie wpisuje się klimat łazienki 🙂
Wracamy do tego wnętrza. Kiedy pisałam o nim po raz pierwszy, wspominałam o zmianach zabudowy kominka i sofach. Po kilku próbach znalazłam rozwiązanie. Dorzuciłam jeszcze nową lampę i kilka rozweselających dodatków…
Zrobiło się przytulnie 🙂
A tutaj łazienka – jedna z trzech. Drewno, kamień i szczypta industrialu czyli wszystko to, co zostało w głowie po targach w Mediolanie.
I choć dzisiaj wiem, że czeka nas jeszcze jedna poprawka w pokoju dziennym, to i tak już jestem zakochana w tym wnętrzu 🙂
Przyznaję się – we wnętrzach nowoczesnych kocham się najbardziej. Lubię je projektować i w nich przebywać. Mają w sobie ogromnie dużo świeżości, światła i ciepła (naprawdę!).
Są proste, więc można kombinować z “zawieszaczami oka”, żeby nie było za nudno. Kolorów do wyboru jest pełno, choć jak dla mnie mogły by istnieć tylko dwa: szary i biały.
Z nowoczesnymi wnętrzami jest tak, że można zarówno je zgrać z odrobiną industrialu, jak i klasyki. Dobrze przyjmują inne style, i pozwalają się prowadzić.
Ostatnio zaprojektowałam taki mix – z odrobiną klasyki i glamu. Bałam się efektu końcowego… ale wyszło pięknie!
Na tej stronie wykorzystujemy cookie. Aby kontynuować użytkowanie strony (treść poprawnie się wyświetli po akceptacji), zaakceptuj politykę prywatności. polityka prywatności
The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.