Trudno już uwierzyć że mamy początek maja! Ostatni miesiąc przeleciał w ekspresowym tempie: ja wskoczyłam w trzeci trymetr ciąży i coraz bardziej czuję nadchodzące zmiany. Kwiecień oznacza wiosnę na całego – wszechobecną zieleń, nową energię i naprawdę długi dzień. Kwiecień to również powolne otwieranie sezonu tarasowego, pierwsze grile i ogród, który domaga się uwagi.
W minionym miesiącu odkryłam kilka fajnych rzeczy, i zaraz Wam o tym opowiem!
Ostatni weekend spędziłam w Zakopanem. Był to babski wyjazd w bardzo konkretnym celu: chciałyśmy odwiedzić Zako_twory (czyli targi designu pod Giewontem) i spotkać się z dziewczynami.
Wczoraj wieczorem przyjechałam z Alicją do Zakopanego. Zaskoczyła nas ilość śniegu bo w Krakowie nie ma go wcale, a tutaj jest po pachy! Jesteśmy po raz kolejny w magicznym miejscu VillaNova a ja po raz kolejny zakochuje się w grudniowym Zakopanem.
Jest jeszcze jedno fajne miejsce w Zakopanem, o którym muszę wam napisać. Pierwsze to była Villa 11 folk&design, czyli idealne miejsce na nocleg i wypoczynek. Villa 11 jest bardzo designerska i bardzo zakopiańska, a co najważniejsze podają w niej chyba najlepsze śniadania na Podhalu 🙂 Więcej możecie przeczytać i zobaczyć tutaj.
Ostatni weekend spędziliśmy w górach. Wybraliśmy się do Zakopanego, aby spotkać się ze znajomymi i odrobinę odpocząć. Nie planowaliśmy żadnych wycieczek górskich, raczej spacer po mieście i kawę z przyjaciółmi. Doszliśmy do wniosku, że nie chcemy mieć planu a jeśli najdzie nas ochota, to chcemy leżeć w łóżku do południa.
Powiem Wam gdzie byliśmy – ostatni tydzień spędziliśmy w Zakopanem. Wyjazd był bardzo spontaniczny, bo uznaliśmy że zmiana otoczenia choćby na chwilę, całej trójce wyjdzie na dobre.
Z dnia na dzień musiałam znaleźć miejsce do spania – mieliśmy kilka wymagań, bo gdy podróżuje się z dzieckiem, nie jest tak zupełnie wszystko jedno.
Chcieliśmy mieszkać odrobinę dalej od centrum, aby chaos i turyści “z Krupówek” nie zakłócali spokoju. Chcieliśmy miejsce ze stałym dostępem do kuchni i miejscem do zabaw (prognoza pogody nie była zbyt optymistyczna, konieczna była alternatywa na deszczowe dni). No i super jakby jeszcze było dizajnersko pozytywne (bo o ładne – nietrudno :)).
No i znalazłam – apartamenty Al Pini. Miały wszystko to, czego potrzebowaliśmy: idealną jak dla nas lokalizację, kuchnie w każdym apartamencie i genialny wystrój, nawiązujący do alpejskiej stylistyki.
Zresztą sami popatrzcie:
Zdjęcia pokazują część wspólną – pomieszczenie rekreacyjne dla dzieci i rodziców. Nie udało mi się zrobić zdjęć naszego apartamentu bo po sekundzie od przekroczenia progu Mała Lu opanowała teren…:)
Wnętrza są do zobaczenia na alpini.com.pl
Udostępnij:
Na tej stronie wykorzystujemy cookie. Aby kontynuować użytkowanie strony (treść poprawnie się wyświetli po akceptacji), zaakceptuj politykę prywatności. polityka prywatności
The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.