historia wnętrza naszego domu, czyli o sięganiu po marzenia
Z początkiem tego roku minęły 4 lata, odkąd mieszkamy w naszym domu. Patrząc z perspektywy czasu, były to lata wypełnione ciężką pracą ale i mnóstwem radości z zakończenia kolejnego etapu.
O tym, jak wyglądał nasz dom kiedy się wprowadziliśmy pisałam tutaj, a jak wygląda teraz możecie zobaczyć tutaj, oraz na zdjęciach poniżej. Droga była długa, ale warta swojej ceny, bo nie ma nic przyjemniejszego niż poranek w swojej kuchni, z zapachem świeżo zaparzonej kawy, radiem w tle i Lili biegającą gdzieś obok.
Wnętrze naszego domu to styl nowoczesny z lekkim przełamaniem w stylu skandynawskim, oraz „umilaczami” vintage. Przyznaję szczerze, że zawsze chciałam mieszać w nowoczesnym domu, pełnym okien i światła. Dlatego, kiedy sześć lat temu rozpoczynaliśmy budowę, nie interesował nas dom z czterospadowym dachem, kolumnami przy wejściu i balkonikiem ponad (których budowało się mnóstwo). Szukaliśmy czegoś innego, odrobinę nietypowego i odważnego…
Podobają nam się domy urządzone w nowoczesnym stylu za proste formy, czytelny podział i uproszczoną przestrzeń bez nadmiaru dekoracji. Przeglądaliśmy setki stron w poszukaniu domu pasującego do naszej koncepcji wnętrza. Mieliśmy z góry założony metraż (nie większy niż 160m2), kształt (prostokątny z dwuspadowym dachem) oraz ilość okien – duuuuużo! 🙂
Po dłuższym czasie znaleźliśmy nasz projekt, „Z Charakterem 2” który ogromnie nas zachwycił. Miał prostą bryłę, sporo okien i fenomenalną ścianę ze szkła w sypialni!
Przypuszczam, że dzisiaj już nikogo nie zaskakują duże okna czy pustka nad salonem, ale te 6 lat temu, była to niemała sensacja na budowie…. 🙂 I tak słysześlimy od budowlańców (czytaj: doradców, którzy na wszytskim się znają) następujące pytania i sugestie:
– A po co tyle okien? Współczuję mycia…
– A po co ta pustka nad salonem? Ja zrobiłbym tutaj podłogę i będzie dodatkowy pokój!
– Ale te schody są/będą niebezpieczne dla dziecka
– Płytki będą na całym parterze? Ale będzie zimo!
– Szklana ściana w sypialni? Poważnieeeee……? Ale po co?
Przyznaję, że momentami już miałam dość ciągle nawracających pytań przy pojawianiu się kolejnej ekipy, ale uznałam że oni po prostu muszą sobie pogadać (wszak już tyle domów zbudowali/wykończyli i przecież znają się na wszystkim! )
I cieszę się, że byliśmy z M. odważni w podejmowaniu decyzji i konsekwentni w działaniach; Nie posłuchaliśmy tych, którzy mówili że dom będzie zimny, płytki w pokoju dziennym będą przypominać galerię handlową a w najlepszym przypadku łazienkę. Że w sypialni nie będzie odrobiny intymności bo wszyscy będą do niej zaglądać przez szybę, i że będziemy żałować miejsca straconego na pustkę nad salonem. Bo nie żałujemy.Mimo, że już minęło trochę czasu nadal po cichu zachwycam się naszym domem (jakkolwiek to nieskromnie brzmi). A jedyną rzecz, której żałuję po adaptacji projektu do naszych potrzeb, to okno w pracowni – powinno być odrobinę większe, żeby nie musiało nadrabiać firanką 🙂
P.S. Inspirujcie się, bądźcie rozsądnie bezkompromisowi i sięgajcie po marzenia!