najpiękniejsze zimowe wspomnienia

Przeglądając wczoraj blogi, trafiłam na wpis Dagmary o jej zimowych wspomnieniach. Ułożyła je chronologicznie – od najstarszych, które przeżyła jako mała dziewczynka do chwil obecnych. Przyznaję że gdy czytałam jej zimę z 2009, to aż zaniemówiłam z zachwytu! Pomyślałam, że sama mam ochotę spisać swoje zimowe wspomnienia, zarówno te które przeżyłam jako dziecko, jak i te z dorosłego życia. Zatem zainspirowana wpisem Dagmary, zapraszam Was na na moje najpiękniejsze zimowe wspomnienia!
****
Mam kilka lat, jest wieczór 5 grudnia. Powoli szykujemy się z siostrą do spania, nasze łóżeczka mają wysokie boki, bo lubimy się w nocy kręcić. Jestem podekscytowana, bo czekamy na Świętego Mikołaja z prezentami. Gdy rano otwieram oczy, widzę stos pudełek ułożonych jeden na drugim, które są wyższe od barierk w moim łóżku! Buzia nie zamyka mi się z zachwyu i głowię się jakto wszystko jest możliwe….
****
Dzień przed Wigilią, połowa lat dziewięćdziesiątych. Ubieramy wspólnie z siostrami choinkę – w domu unosi się charakterystyczny zapach jodły, aromat pieczonych ciast i gotowanej kapusty. Wszytskie trzy jesteśmy w piżamach, krzątamy się przy dekoracjach. Co jakiś czas zerkamy na telewizor bo włączyłyśmy świąteczne bajki wcześniej nagrane na kasetę VHS.
Jest magicznie.
****
***
Każdego roku w Andrzejki odbywała się impreza imieninowa taty. Jeśli tylko spadł już śnieg, wymykaliśmy się z siostrami i kuzynami z domu, aby po zmroku jeździć na sankach na pobliskiej łące. Przynajmniej do momentu kiedy nam nogi nie odmarzną, albo rodzice zorientują się że nas nie ma.
****
Połowa grudnia 2002 roku. Jestem w Nowym Jorku, spaceruję w oklicach Herald Sqaure oglądając świąteczne wystawy. Na chwilę wchodzę do Macy’s – tam same uśmiechnięte buzie robią zakupy świąteczne. Tak ogromnie tęsknię za rodziną, jednocześnie ciesząc się że za 3 dni będę już w samolocie do domu i spędzę święta z tymi, których kocham.
****
***
Styczeń 2005 roku. Lecę samolotem na trasie Helsinki – Joensuu. Rozmawiałam z nowo poznanymi studentami, którzy tak jak ja, spędzą najbliższe pół roku w Finlandii na erasmusie. Jeszcze wtedy nie wiem, że czeka mnie jedna z największych przygód w życiu, podczas której będę jeździć na rowerze kilka km dziennie bez względu na pogodę, nauczę się podstaw fińskiego oraz będę chodzić nago do sauny.
****
Zima 2009 roku. Mieszkam z siostrami w naszym krakowskim mieszkaniu. Wieczorem wpada M. i robimy sobie grzane wino. Za oknem pada śnieg wielgachnymi płatkami, takimi że w ciągu godziny robi się biało. Około 22:00 stwierdzamy z M. że wychodzimy przed blok porzucać się snieżkami. Kilka razy wpadamy w zaspę, a ja czuję motyle w brzuchu.
****
****
Poranek 25 grudnia 2012 roku. To nasze pierwsze wspólne święta w nowym domu – w piżamach układamy się z M. na sofie i pijemy kawę. Wyciągam nogi przed siebie i orientuję się, że już nie widzę swoich stóp. Lili, która fika koziołki w moim brzuchu urosła na tyle, że już nie muszę się martwić o mój pedicure.
****
22 stycznia 2017 roku, piękna słoneczna niedziela. Zaraz po obiedzie jedziemy do Niepołomic na spacer. Mimo że jest tylko kilka stopni na plusie, słońce solidnie dogrzewa powietrze, a ja ściągam czapkę i rozpinam kurtkę. Po raz pierwszy czuję w powietrzu przedsmak wiosny. Bawię się z Lili na dziedzińcu zamku i jest pięknie, M. robi nam zdjęcia.
Te, które możecie obejrzeć w całym wpisie 🙂
****
Muszę przyznać, że ogromną przyjemność sprawiło mi poszukanie w swojej pamięci tych wszystkich zimowych wspomnień. I tak sobie myślę – a może wywołam do tablicy 2 inne blogerki? Ania i Weronika – opowiecie o Waszych najpiękniejszych zimowych wspomnieniach?
*STYLÓWKA*
Płaszcz – Zara
Buty – Reebok
Jeansy – Zara
Torebka – Kazar
fot. Maciek Zaczyński
27 stycznia, 2017 @ 2:22 pm
Piękne wspomnienia a te motyle w brzuchu gdy zima i śnieg to już rewelacja:)
28 stycznia, 2017 @ 6:10 pm
<3 Pozdrowienia 🙂
27 stycznia, 2017 @ 4:40 pm
Z ogromną chęcią przywołam i swoje wspomnienia! <3
Piękny wpis. Aż się ciepło na sercu zrobiło po jego przeczytaniu! 🙂
28 stycznia, 2017 @ 6:09 pm
No mam nadzieję! buziaki!
27 stycznia, 2017 @ 7:25 pm
Super, że byłaś w Finlandii na erasmusie. Swojego też cudownie wspominam. Fajnie spojrzeć na zmieniającą się perspektywę, gdy z biegiem lat wszystko w życiu ewoluuje. Piękne wspomnienia. 🙂
28 stycznia, 2017 @ 6:09 pm
A gdzie byłaś na erasmusie? Ja żałuję że tylko raz mogłam wyjechać bo chętnie powtórzyłabym to jeszcze kilka razy 🙂
28 stycznia, 2017 @ 7:39 pm
O tak! Byłam w niemieckim Essen. Do dziś po 6 latach spotykamy się co jakiś czas całą grupą z akademika gdzieś pośrodku Europy na piwo. 🙂
30 stycznia, 2017 @ 7:56 am
Super że się spotykacie! U nas niestety nigdy nie udało się zrobić wspólnego spotkania choć z poszczególnymi osobami jeszcze spotkałam się po zakończeniu erasmsua.
27 stycznia, 2017 @ 7:42 pm
Hm .. wywołałaś uśmiech na mojej twarzy. Piękne wspomnienia.
28 stycznia, 2017 @ 6:09 pm
Taki był zamiar wpisu: ) miło <3
29 stycznia, 2017 @ 10:26 am
O, jak fajnie, że mój wpis zachęcił Cię do napisania swoich wspomnień 🙂
Ps: I zimą 2009, kiedy byłam w Krakowie też Byłaś gdzieś tam… <3
30 stycznia, 2017 @ 7:55 am
Tak, to idealne sposób aby zatrzymać myśli.. 🙂
31 stycznia, 2017 @ 1:29 pm
masz piękne wspomnienia związane z zimą 🙂 piszesz w taki sposób, że potrafiłam sobie utworzyć w głowie obrazy tych chwil 🙂
świetne zdjęcia 🙂
pozdrawiam
31 stycznia, 2017 @ 6:20 pm
Bardzo się cieszę, bo właśnie taki miałam zamiar 🙂
31 stycznia, 2017 @ 5:07 pm
Dopiero teraz czytam post 🙁 ah, sesja! Mój blog stanął w miejscu i aż mnie serducho boli.
Stawiam się przy tablicy i zadanie wykonam! W weekend post pojawi się u mnie na blogu <3
31 stycznia, 2017 @ 6:19 pm
To na spokojnie. Zajmij się tym co jest ważne, a wspomnienia poczekają 🙂 Powodzenia na sesji <3
31 stycznia, 2017 @ 10:05 pm
Semestr niestety bardzo ciężki, mam nadzieję, że niedługo się z tym uporam i wrócę do działań na blogu 🙂 Dziękuję, przyda się! <3
2 lutego, 2017 @ 9:58 am
Chyba wartwo spisywac takie wspomnienia, bo chwilę ulotne jak motyle, a nasza pamięc z kazdym rokiem coraz gorsza 🙂 Bardzo ładny plaszczyk 🙂
12 lutego, 2017 @ 9:49 pm
Zdjęcia są dobrym “przywoływaczem” wspomnień, więc warto je mieć, o ile nie piszemy dziennika… 🙂
Dzięki! 🙂