5 zachwytów stycznia [#6]
Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie styczeń to jeden z najmniej lubianych miesięcy. Wtedy zima pokazuje się od tej mroźnej strony, dni są nadal krótkie a słońca niewiele. Pisząc o styczniowych zachwytach chciałabym go w końcu odczarować, bo ma jedną ogromną przewagę nad pozostałymi miesiącami w kalendarzu. Jest pierwszy, tym samym ma w sobie największą siłę motywacji do działania.
#1. Organizacja czasu.
Postanowiłam sobie, że uporządkuje mój dzień pracy. Pracownię mam w domu, więc czas na sprawy zawodowe przeplata się z tym prywatnym. Dlatego wymyśliłam sobie ramowy plan dnia, przetestowałam, wprowadziłam drobne poprawki i działa!
#2. Muzyka
Wieczorami uwielbiamy z M. słuchać muzyki. Rozsiadamy się na sofie, nalewamy sobie kieliszek wina i włączamy hity przełomu lat 90-tych i 2000 roku. A że jeszcze nie mamy w domu parapetów (tak, wciąż), stwierdziliśmy że jak tylko się pojawią, zorganizujemy spóźnioną parapetówkę.
Właśnie z taką playlistą.
#3. Alchemia od Kuchni
To fajne miejsce na krakowskim Kazimierzu, o którym już pisałam. Wtedy jednak była awaria oświetlenia i połowa lamp nie działała (ciekawe czy było to widać na zdjęciach?), więc koniecznie musimy tam wrócić. I zrobić więcej zdjęć, a przede wszystkim spróbować obiadowego menu.
#4. Drabina
W jedną styczniową sobotę pojechałam z Lili do siostry. Po powrocie do domu, w mojej pracowni stała najpiękniejsza brzozowa drabina.
Dzięki M! <3
#5. Plany, marzenia, pragnienia
Styczeń to świeży start, nowy początek i czysta kartka. Ja swoją zaczynam zapisywać – mam mnóstwo myśli i marzeń, i wiem że samo trzymanie kciuków nic nie da. Więc wzięłam się do roboty, Wy też nie traćcie czasu!
I to już wszystko.
A Was, co zachwyciło, albo zatrzymało na chwilę w poprzednim miesiącu?
Pięknego lutego, bo później już tylko krok do wiosny!