Wracamy do tego wnętrza. Kiedy pisałam o nim po raz pierwszy, wspominałam o zmianach zabudowy kominka i sofach. Po kilku próbach znalazłam rozwiązanie. Dorzuciłam jeszcze nową lampę i kilka rozweselających dodatków…
Zrobiło się przytulnie 🙂
A tutaj łazienka – jedna z trzech. Drewno, kamień i szczypta industrialu czyli wszystko to, co zostało w głowie po targach w Mediolanie.
I choć dzisiaj wiem, że czeka nas jeszcze jedna poprawka w pokoju dziennym, to i tak już jestem zakochana w tym wnętrzu 🙂
Przyznaję się – we wnętrzach nowoczesnych kocham się najbardziej. Lubię je projektować i w nich przebywać. Mają w sobie ogromnie dużo świeżości, światła i ciepła (naprawdę!).
Są proste, więc można kombinować z “zawieszaczami oka”, żeby nie było za nudno. Kolorów do wyboru jest pełno, choć jak dla mnie mogły by istnieć tylko dwa: szary i biały.
Z nowoczesnymi wnętrzami jest tak, że można zarówno je zgrać z odrobiną industrialu, jak i klasyki. Dobrze przyjmują inne style, i pozwalają się prowadzić.
Ostatnio zaprojektowałam taki mix – z odrobiną klasyki i glamu. Bałam się efektu końcowego… ale wyszło pięknie!
U mnie sezon projektowy w pełni. Wbrew pozorom okres wakacyjny, jest bardzo intensywny na budowach – perspektywa pierwszych świąt w domu działa niesamowicie mobilizująco 🙂
Obecnie pracuję nad kilkoma inwestycjami – jedne w okolicach Krakowa, inne odrobinę dalej. Jedną z nich jest dom pod Tarnowem.
Pisałam o nim już tutaj, gdy przygotowywałam tablice inspiracji, pokazującą kolorystykę i klimat wnętrz. Dzisiaj domykamy powoli etap wizualizacji: strefa dzienna, kuchnia, łazienki. Już jest praaaawie wszystko gotowe – pozostały drobne poprawki.
Oto pokój dzienny:
Ostatecznie zdecydowaliśmy na lekkie zmiany ściany kominkowej i sofy – także niebawem pokażę finalną wersję. Będzie równie pięknie:)
Powiem Wam gdzie byliśmy – ostatni tydzień spędziliśmy w Zakopanem. Wyjazd był bardzo spontaniczny, bo uznaliśmy że zmiana otoczenia choćby na chwilę, całej trójce wyjdzie na dobre.
Z dnia na dzień musiałam znaleźć miejsce do spania – mieliśmy kilka wymagań, bo gdy podróżuje się z dzieckiem, nie jest tak zupełnie wszystko jedno.
Chcieliśmy mieszkać odrobinę dalej od centrum, aby chaos i turyści “z Krupówek” nie zakłócali spokoju. Chcieliśmy miejsce ze stałym dostępem do kuchni i miejscem do zabaw (prognoza pogody nie była zbyt optymistyczna, konieczna była alternatywa na deszczowe dni). No i super jakby jeszcze było dizajnersko pozytywne (bo o ładne – nietrudno :)).
No i znalazłam – apartamenty Al Pini. Miały wszystko to, czego potrzebowaliśmy: idealną jak dla nas lokalizację, kuchnie w każdym apartamencie i genialny wystrój, nawiązujący do alpejskiej stylistyki.
Zresztą sami popatrzcie:
Zdjęcia pokazują część wspólną – pomieszczenie rekreacyjne dla dzieci i rodziców. Nie udało mi się zrobić zdjęć naszego apartamentu bo po sekundzie od przekroczenia progu Mała Lu opanowała teren…:)
Na tej stronie wykorzystujemy cookie. Aby kontynuować użytkowanie strony (treść poprawnie się wyświetli po akceptacji), zaakceptuj politykę prywatności. polityka prywatności
The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.